„Atlantyda” Anne Paceo: Od fali do światła

„Czuję, że tu pasuję i na to zasługuję!” Jest stanowcza: po ponad piętnastu latach kariery pod własnym nazwiskiem, ośmiu albumach i trzech Victoires du Jazz, Anne Paceo cieszy się, że w końcu jest na szczycie listy przebojów. Jednak to nie koniec dla kobiety, która wierzy, że nadszedł „czas na obalenie wszystkich uprzedzeń, które upośledzają kobiety” i na położenie kresu syndromowi oszusta, który dotyka wszystkich, których zna. „W zeszłym roku obchodziłam 40. urodziny i wciąż czytam, że jestem młodą muzyczką. To miłe, ale wciąż czuję się, jakbym była nowa!”
I choć udało jej się przebić szklany sufit samą siłą nadgarstków, ta utalentowana perkusistka głęboko wierzy w wprowadzenie parytetów, aby przywrócić równowagę. „To niezbędny krok, aby kobiety miały dostęp do takiego samego statusu. Walczę o to, aby ceny naszych sesji były takie same jak mężczyzn. Sprzedaję tyle samo płyt, co wielu moich kolegów”.
To nie jej nowy album, osadzony w „ramach piosenek, raczej wierszy bez refrenów i zwrotek, z wolnością zaskakiwania siebie każdego wieczoru”, powinien odwrócić ten trend. Zaprasza dwa głosy do
Libération